Czy można nauczyć się optymizmu?

ADHD jako sposób na życie Tak, jestem energicznym gościem. Ale to nie ADHD. Lubię się śmiać i rozbawiać ludzi opowiadając “suchary”. Wiele osób uważa, że to wrodzona cecha, jednak ja uważam inaczej. Na pewnym etapie życia każdy z nas postanawia nad sobą pracować. Czasem by zaimponować dziewczynie, czasem otoczeniu a czasem pracodawcy. Wtedy też wyrabiają nam się umiejętności adaptacji i radzenia sobie w każdej sytuacji bez względu na zewnętrzne otoczenie. Na pewno znasz osoby, które nie ważne co powiesz, widzą świat na czarno. Oprócz tego zawsze są na nie oraz do każdej porażki potrafią znaleźć winnego (tylko nie siebie). Może widzisz taką osobę w lustrze? To co mnie zastanawiało od dłuższego czasu, to pytanie skąd tacy ludzie czerpia tę złą energię i dlaczego nie robiąi nic lub niewiele, żeby zmienić coś w swoim życiu. W końcu czas ucieka i umrzemy, starzy, niezadowoleni i zgorzkniali. Czy na pewno tego chcemy?   List do pesymisty   Drogi pesymisto, wkurzasz mnie. Przychodzisz i ględzisz, że nic się nie da, nic nie działa i w ogóle wszystko jest bez sensu. Tworzysz atmosferę niechęci i tylko szukasz ludzi, którzy razem z Tobą ponarzekaliby i poszukali winnego tej sytuacji. A tak naprawdę winny jesteś tylko TY i twoje myślenie o sobie i otaczającym Cię świecie plus negatwyna interpretacja zdarzeń.   Syndrom wyuczonej bezradności   Pewnego dnia natrafiłem na prelekcję niejakiego Martina Seligmana o psychologii pozytywnej. Możecie obejrzeć to poniżej   Zaciekawił mnie ten człowiek, więc sięgnąłem po jego książkę pod dość banalnym tytułem “Czy optymizmu można się nauczyć?   Okazuje się, że tak, ale wcale nie jest to takie proste, bo dużo łatwiej jest nam ten optymizm utracić. Martin Seligman zauważył, że jako dzieci jesteśmy urodzonymi optymistami, bez trosk i zmartwień, które patrzą na świat przez różowe okulary. Z czasem jednak ta zdolność w nas umiera, bo wtłacza się nas coraz bardziej w ramy, poddaje ocenie i krytyce, przez co tracimy dziecięcą radość, pomysłowość oraz ducha szaleństwa. Pytanie, które sobie również stawia autor jest dość proste: dlaczego ludzie w swoich ciężkich życiowych sytuacjach nie podejmują walki o lepszy los lub zmianę na lepsze? Co sprawiło, że się poddali i nie widzą wyjścia i dlaczego często jest to początek stanu depresyjnego? Żeby zweryfikować swoje tezy zrobił testy na psach, które były umieszczane w klatkach pod napięciem elektrycznym. Za każdym razem jak zwierzęta próbowały uciec to kopał je prąd. Po pewnym czasie przestały próbować i poddały się zupełnie. Nawet jak przeniesiono je do klatki, gdzie nie było napięcia elektrycznego psy nawet nie próbowały się wydostać, bo w głowie miały zakodowane strach przed próbą. U ludzi działa to w podobny sposób. Jeśli w dzieciństwie próbowałeś być najlepszy w klasie, ale nigdy nie dostałeś wymarzonej szóstki, to w końcu się poddałeś i zostawiłeś ambicję jako wspomnienie swojej świetności.   Kto na to choruje?   Bezdomni, alkoholicy, osoby w toksycznych rodzinach a nawet pracownicy korporacji, którzy chcieliby coś zmienić w swoim życiu, ale strach przed niepewnością paraliżuje ich tak, że nie robią kroku naprzód. Dwa stany, które szczególnie opisują ten syndrom to bierność i rezygnacja. Zdarza się to dość często przedsiębiorcom, którzy zakładają n-ty biznes z rzędu, ale wciąż nie osiągają swojego celu. W końcu poddają się, bo nie wierzą, że uda im się coś osiągnąc.   Czy można to zmienić?   Wyuczona bezradność jest dosyć silnie zakorzeniona i wyleczenie się z niej nie jest łatwe. Twój umysł będzie znajdował tysiąc wymówek, dlaczego zmiana i kolejna próba jest bez sensu i dlaczego sie to nie uda. Dlatego warto znaleźć sobie skrzydłowego - kogoś, kto w nas wierzy i jest takim naszym dobrym Aniołem Stróżem. Walka ze światem (zarówno tym w środku jak i na zwnątrz nas) potrafi być ciężka, dlatego nie ruszaj do boju sam. Może czas zmienić otoczenie, ludzi? Odetnij się od ludzi, którzy tylko jęczą wokół Ciebie i najchętniej wciągnęliby Cię do swojego zespołu. Jest taka zasada, że jesteś średnią 5 osób, które Cię najczęściej otaczają. Teraz rozejrzyj się, zobacz kto to i zadaj sobie pytanie: czy te osoby Cię inspirują i motywują do działania, czy raczej są malkontentami, którzy tylko ściągają Cię w dół?   Co dalej? Wybierz, albo wybiorą za Ciebie.   W życiu masz 2 drogi. Albo zaprojektujesz swoje życie z pomysłami, wizją, planami, celami, albo zdasz się na los. W pierwszym scenariuszu jesteś kowalem własnego losu, bierzesz pełną odpowiedzialność za swoje decyzje oraz ponosisz ryzyko porażki, ale idziesz do przodu. W drugim zdajesz się na decyzje innych i poddajesz się złudnemu poczuciu bezpieczeństwa, które ktoś Ci stworzył (druga połówka, pracodawca etc.) A teraz zatrzymaj się, rozejrzyj dookoła i odpowiedz sobie na poniższe pytania:  
  1. Co i kto wokół mnie sprawia, że jestem lepszym człowiekiem?
  2. Kto może zostać moim skrzydłowym i wsparciem w realizacji moich planów?
  3. Co mnie motywuje do działania (muzyka, dobre programy, ludzie) i jak mogę się otaczać tymi motywatorami?
  Nigdy więcej.   Jedną z metod walki z bezradnością jest Złość. Dlaczego? Bo zły człowiek jest człowiekiem energicznym. Zezłość się na swoją obecną sytuację! Spójrz na to co się dzieje i niech zaboli. Mocno. Do tego stopnia, że wybuchniesz płaczem i nagle zrobisz wszystko, żeby ten stan rzeczy zmienić.   Naucz się optymizmu!   Jest jeszcze jedna metoda - spędzaj czas z optymistami, patrz jak spoglądają na świat, pytaj się ich o rady, takie osoby zawsze chętnie służą pomocą. To nie jest łatwe zadanie, ale wykonalne. Masz tylko jedno życie, nie pozwól, żeby Twój wewnętrzny strach chował Ci głowę w piasek. Życie jest za krókie na bezradność. Próbuj, eksperymentuj, bądź szczęśliwy!   Trzymam kciuki 🙂  

Możesz również przeczytać

Jakiś komentarz?